-Gdzie idziesz?- usłyszałem głos rodzinnej kucharki. Odwróciłem się w jej stronę, zapinając przy tym kurtkę.
-Na spacer
-Zła odpowiedź, powinieneś iść do szkoły- uśmiechnąłem się do niej kpiąco
-A ty powinnaś siedzieć przy garach i nie masz prawa mówić do mnie na ty! Nie za to ci płacimy!- kobieta tylko spojrzała na mnie z politowaniem i ruszyła w głąb domu. Wyszedłem na dwór. Odruchowo ruszyłem w stronę garażu, a potem spostrzegłem że nie stoi przed nim znajomy samochód. No tak muszę jechać autobusem. Tylko jak dojechać stąd do centrum? Ruszyłem w stronę przystanku. Może uda mi się zorientować gdy spojrzę na rozkład jazdy. Po około 10 minutach marszu, przez zimny dwór dotarłem do miejsca gdzie zatrzymują się autobusy. Na przystanku stała już jakaś inna dziewczyna. Była szczelnie owinięta grubą warstwą ubrań.
-Wiesz może jak dojechać stąd do Galaxy?- dziewczyna podniosła nieznacznie głowę, aby na mnie spojrzeć. Spod czapki wystawały jej tylko oczy i kawałek czoła, które zmarszczyło się jakby w uśmiechu.
-Też tam jadę, więc cię zaprowadzę. Dopiero co się tu przeprowadziłeś?- spytała, jej głos zdawał mi się znajomy. Podszedłem do niej trochę bliżej, mając nadzieję, że dojrzę jej twarz. Nic z tego, szalik i czapka zasłaniały jej wszystko poza oczami.
-Nie, mieszkam tu już 4 rok- kiwnęła tylko głową, na znak że usłyszała.
<Aya? Nindżo, jak tam się ciśnie ze mnie beke, pod tą wełną? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz