poniedziałek, 4 stycznia 2016

Od Helii- c.d. Ay'i

Głaszczę dobrze wyważony nóż po rękojeści. Handlarz uśmiecha się na ten widok, ale nie stoi przy mnie, tylko idzie obsłużyć innego klienta.
- Ej, Helia! -słyszę. Lekko zdezorientowany obracam się w około, jakby to było do innego Helii. Ale błagam, nikt inny nie wybrałby sobie tak idiotycznego nicku.- Szukasz może gildii?
Mój wzrok przesuwa się po dziewczynie z rogami, to nie była górnolotna metafora, i dociera do mnie, że to ona mnie wołała. Opiera dłonie spokojnie na biodrach i patrzy na mnie z jakimś dziwnym uśmieszkiem.
- Yyy -Nie wiem, co odpowiedzieć.- Znamy się?
Unoszę brew. Przed oczami wyskakuje mi okienko z jej danymi. Rogaczka? ma na imię Aya. Jest Masterem Gildii.
- Nie. Ale możemy poznać. Jestem przywódczynią Gildii. Chcesz dołączyć?
Szczerze? Ta wizja mnie przeraża. Przynajmniej 3 osoby, z którymi będę musiał przebywać, za każdym razem, kiedy znajdę się w tej grze. Ale wiem też, że na razie mam marne szanse na przeżycie. Granie w grę, która suma summarum ma łączyć ludzi, solo nie jest dobre. Przyglądam się jej. Jej avatar jest jasną blondynką, posiada duże, brązowe oczy i dwa czerwone rogi. Ubrana jest na czarno, tak jak ja.
- Yyy -Nie potrafię z siebie nic wydusić.
- Mój panie! -To Horacy czeka zniecierpliwiony. Macha ledwie widoczną nóżką w powietrzu. Aya otwiera oczy ze zdziwienia.
- Wziąłeś go? -pyta się zdumiona.
- Horacy, Aya. Aya, Horacy -przedstawiam ich sobie.
- Panie, musimy iść do Lili. To medyczka! Nasza wycieczka nie może jej ominąć -oznajmia mi.
- Wziąłeś go ze sobą? -Wyczuwam w głosie dziewczyny sarkazm.
- Tak. A bo co? Bo Horacy nie może mieć swojego pana? -Nie obchodzi mnie, że rozmowa zbacza z głównego toru. Ta niemiła część mnie ujawnia się. Zaciskam zęby.
- Boisz się sam podróżować? -Nie wiem, czy zamierzała mnie obrazić, ale odbieram to jako obelgę.
- Nie boję się. Ale dzięki niemu nie natykam się na grupki jakże doświadczonych graczy, jak ty -Mój ton ocieka jadem. Kącik moich ust unosi się w kpiącym uśmiechu. Ayi rzednie mina.- Horacy, zaprowadź mnie do tej Lili.
Odwracam się na pięcie.
- To nie było miłe -rzuca w moje plecy.
- Wiem. Po prostu jestem dupkiem.
- Zastanów się jeszcze nad propozycją! -woła. Nie wiem czemu, ale założę się, że bardzo chce mnie w swojej Gildii. Nie ma powodu. Nie jestem unikalnym płatkiem śniegu, żeby mnie chcieć. Początkujący gracz, ot co. Powoli znikamy z Horacym w tłumie. W rogu mojego pola widzenia pojawia się pasek głodu. Jest na wyczerpaniu.
- Horacy. Zanim pójdziemy do Lili, chyba muszę coś przegryźć.

<cd. Aya.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz