niedziela, 28 lutego 2016

Od Nico- c.d. Ronnie

Gdy opuściłem grę, szybko sięgnąłem po swój telefon. Paroma zwinnymi ruchami palców, znalazłem numer Ay'i. Zadzwoniłem do niej. Po 3 sygnałach połączenie zostało odrzucone, a ja tępym wzrokiem przyglądałem się komórce. Spróbowałem dodzwonić się do dziewczyny jeszcze 6 razy, za każdym razem odrzucała połączenie. Cicho przekląłem. Niechętnie sturlałem się z łóżka, po czym doczołgałem się do laptopa leżącego na dywanie. Natalia mnie za to zastrzeli, ale wątpię że siedzi w domu...
Od 15 minut kursor wskazujący położenie Ay'i nie zmieniał miejsca. Miałem najgorsze myśli, więc cały czas biegnąc poruszałem się w tamtą stronę. Gdy byłem już w miejscu, które wskazywał kursor zobaczyłem skuloną Ay'ię. Płakała. Przytuliłem ją do siebie, a wtedy do mojego nosa dotarł metaliczny zapach. Dziewczyna spojrzała na mnie jakby widziałą mnie po raz pierwszy. W jej oczach widać było strach.
-To jeden ze skutków mojej choroby. Kaszlę krwią- dopiero teraz przypomniały mi się obiawy gruźlicy. Delikatnie pogłaskałem dziewczyne po głowie.
-Chodź do domu- powiedziałem cicho, jakbym bał się ją wystraszyć. Dziewczyna kiwnęła głową na nie- to może pójdziesz do mnie?
-Muszę stąd iść?- jej oczy powoli skierowały sie na drzewo przed nami. Gdy na nie patrzyła wyglądała jakby pytała sie kogoś o pozwolenie, czy może sobie iść czy nie.
-Jesteś cała we krwi, trzeba to umyć

<Aya? Krótkie ale jest>

Ada Łukasiewicz (zbanowana)

Ada Łukasiewicz
Powód wyrzucenia: Brak aktywności i kontaktu z autorem

Data urodzenia:
02-07
Wiek:
16
Płeć: 
Kobieta
Orientacja seksualna:
Biseksualna
Doświadczenie w MMO:
Jakieś 7 gier. Ok. 2800 godz. online
Charakter:
Ada jest roztrzepana często nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji w której się znajduje, bywa niezdarna i strachliwa. Często buja w obłokach, bywa, że podczas rozmowy nagle odchodzi i zajmuje się czymś innym. Jest towarzyska, lubi poznawać nowych ludzi ale nie zawiera bliższych znajomości. Kocha zwierzęta, zwłaszcza leśne. 
Ad

Gildia:-
Rasa:
Zwierzokształtny
Główny Nieśmiertelny:
Li Tieguai
Poziom: 1
Doświadczenie: 0 exp
Broń
Sprawność fizyczna
Magia
Od Nieśmiertelnego
Inne
Nie wybrane
Skradanie się
0/5
Woda
0/5
Postać duchowa
1/50
Kowalstwo
0/5
Nie wybrane
Zwinność
0/5
Ogień
0/5

Oswajanie zwierząt
1/6

Szybkość
0/5
Ziemia
0/5

Wytwarzanie eliksirów
0/5

Siła
0/5
Powietrze
0/5

Wykrywanie
0/5

Walka wręcz
0/5
Życie
0/5


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Punkty Zdrowia500 pkt


Ilość złota:
Przedmioty:
Informacje dodatkowe:
Ada jest osobą dosyć niska jak na swój wiek, jej avatar również posiada tą cechę.
Kontakt:

Lunna Skyhome

Lunna Skyhome 

Data urodzenia:
07-15
Wiek:
17
Płeć:
Kobieta
Orientacja seksualna:
Heteroseksualna 
Doświadczenie w MMO:
To jest właściwie jej pierwsza przygoda z prawdziwym MMO. Wcześniej grała jedynie w symulatory i inne tego typu gry. Chociaż jest całkiem niezła w tą gierkę... 
Charakter:
Luuna jest miła i sympatyczna. Oczywiście nie od początku, zawsze gdy widzi jakąś osobę chowa się gdzieś, a jeśli nie to po prostu nie zagaduje pierwsza. Woli wykonywać zadania, misje i takie rzeczy sama. Rzadko kiedy pyta o pomoc, nawet jeśli jest jej potrzebna. Ma twardy charakter i nie lubi porażek. Bywa bardziej przebiegła i sprytna niż się wydaje. Nie przepada za oszustwami. Kiedy zobaczysz ją po raz pierwszy zapewne uznasz ją za słabą, ale ona swoje wie i swoje potrafi. Jak wkurzysz tę dziewuchę to oberwiesz w nos [chyba, że jesteś dziewczyną - wtedy inaczej podchodzi do sytuacji]. Nie lubi opowiadać o sobie, a co bardziej o swojej przeszłości. Kocha przyrodę i jest naprawdę urocza i przyjacielska - oczywiście jak ją bliżej poznasz. Toleruje towarzystwo znajomych, ale tylko w grupie z 2-5 osobami. Nie lubi tłoku, kiedy o coś walczy - walczy do końca. "Nigdy się nie poddawaj, a dopniesz swego" - tak powtarzała jej mama kiedy Lunna zaczęła w siebie wątpić. Często się uśmiecha i śmieje, łatwo nawiązuje kontakt ze zwierzętami które oczywiście nie chcą jej zjeść. Po dokładniejszym poznaniu, Lunna robi się wygadana, kocha opowiadać to co myśli i często posługuje się obelgami i sarkazmami. Jest bardzo zmienna. Po za tymi małymi wadami można się z nią zaprzyjaźnić. Trzeba tylko czasu.
Sasuna 

Rasa:
Elf 
Główny Nieśmiertelny:
He Xiangu 
Poziom: 3
Doświadczenie: 0 exp
Broń
Sprawność fizyczna
Magia
Od Nieśmiertelnego
Inne
Nie wybrane
Skradanie się
0/5
Woda
1/6
Magia Lecznicza
3/50
Kowalstwo
0/5
Nie wybrane
Zwinność
1/5
Ogień
1/6

Oswajanie zwierząt
0/5

Szybkość
1/5
Ziemia
1/6

Wytwarzanie eliksirów
0/5

Siła
1/5
Powietrze
1/6

Wykrywanie
0/5

Walka wręcz
0/5
Życie
1/6


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Punkty Zdrowia1500 pkt


Ilość złota: 200

Informacje dodatkowe: 
~Lubi czytać 
~Lubi śpiewać 
~Dobrze gra na flecie 
~Szybko biega
~Ma alergię na kasztany i żaby 
~Nie cierpi gdy ktoś rani zwierzęta 
~Potrafi "zlikwidować" rany poprzez posmarowanie je maścią którą nosi przy sobie. Powoduje ona szybszy proces gojenia 
~Z ogółu nieprzewidywalna i sprytna
~Często nuci sobie pod nosem 
~Lubi ciche i spokojne miejsca 
~Kocha spacery
Kontakt: 

Sklep

Ze względu na to iż chcemy zrobić sklep porządnie, nie będzie on dzisiaj gotowy.

Przepraszamy za utrudnienia,
Administracja PWO

Od Ronnie - c.d. Ay'i

- Pewnie nie wiesz, gdzie mogę znaleźć superbroń dla boga, nie? - spytałam się kolejnego NPC. - Och, niech zgadnę, powiesz mi, jak kupię od ciebie jakąś rzecz? - kupiec przez chwilę mielił moją odpowiedź.
- Niestety, nie wiem, ale może mi się przypomni, jak kupisz te zioło. - odparł jak gdyby nigdy nic. Przed chwilą przepytałam pięć innych sprzedawców i każdy mówił prawie to samo. Halo, firmo produkująca PWO, może byście dodali coś do opcji "Możliwe odpowiedzi kupców, gdy się coś od nich chce" ? Ta, chyba póki co nie mam co na to liczyć. Zrezygnowana udałam się byle jakiego budynku i weszłam do środka. Usiadłam przy jednym ze stolików i zaczęłam się bezmyślnie gapić w szyld "Pub Marzeń zaprasza na darmowe piwo podczas happy hours! Od 22 do 6 w każdy weekend!". Rozejrzałam się. Nazwa "Pub Marzeń" zdecydowanie nie pasowała do miejsca, które mnie otaczało. Roiło się tu od mężczyzn po czterdziestce, od których jechało niesprawiedliwością życia i piwem. Po ciężkiej pracy i nieprzyjemnej atmosferze w domu przyszli tutaj. Tylko upijając się mogli choć na chwilę zapomnieć o swoim losie. Smutne. Ale prawdziwe. Nagle podszedł do mnie jeden z tych kolesiów. Na kilometr śmierdziało od niego piwem.
- A co taka piękna pani robi w takim pubie jak ten? - spytał, trochę zbyt nachalnie jak na mój gust.
- Siedzi i upija się. Tak jak wszyscy tutaj. - powiedziałam to takim tonem, że normalny gość już dawno by już odszedł, a ten dalej gapił się na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- Czemu chcesz się upijać?
- Po pierwsze, nie twoja sprawa, po drugie, mam swoje powody, po trzecie nie będę zwierzać się komuś takiemu - otaksowałam go wzrokiem - jak ty.
- Czemu jesteś taka niemiła, co? - odwrócił się. Już myślałam, że w końcu będę miała spokój, ale pijak tylko poszedł po krzesełko, przytargał je koło mnie i usiadł. - Pocieszę cię, że na pewno nie masz gorszego losu ode mnie.
- Tak? - zakpiłam - To co cię niby takiego strasznego spotkało? Przyszedłeś zmęczony po pracy, a żonka nie chciała ci obciągnąć?
- Też - wyszczerzył się. Nie miał z trzech zębów i z paszczy jechało mu kapustą. - Ale chodzi o coś innego. Wczoraj walczyłem z takim jednym Zhangiem. Założyłem się z nim, że wygram. Wygrywałem - ale przez trzy czwarte meczu. Pod koniec Zhang wyjął jakąś tajemniczą, magiczną broń, dzięki której pokonał mnie w kilka sekund. Odparował nawet moje najsilniejsze umiejętności! Teraz nie stać mnie nawet na drinka... a propo, wiem, że to tak nie wypada prosić kobietę, ale... postawiłabyś mi kolejkę?
- Naprawdę?! Gdzie potem poszedł ten Zhang? - zaczęłam intensywnie myśleć.
- W sesie po meczu?
- Tak.
- A no do jakiegoś hotelu. Jakiś tam jednorożec. - podrapał się po głowie.
- Srebrny?
- A możliwe, możliwe.
- O mój boże! Nawet nie wiesz jak mi pomogłeś! - wstałam z krzesełka i pocałowałam go w policzek. Skrzywiłam się, gdy moje usta dotknęły zapoconej powierzchni i momentalnie się odsunęłam. - Dzięki wielkie! Naprawdę!
- Hmm, może zamiast tak się mi kłaniać, postawiłabyś mi tą kolejkę? - uśmiechnął się zadziornie. A to skurczybyk.
- Czemu nie, zasłużyłeś - odparłam. - Tak w ogóle, jak masz na imię?
- Rob. Miło mi. - podał mi rękę. Delikatnie ją uścisnęłam. - Ronnie.
- Barman! Siedem shotów dla pana Roba! - krzyknęłam do NPC-ta, a ten odkrzyknął coś w stylu "już się robi".
- To ja lecę. Wróć bezpiecznie do domu. - zwróciłam się do Roba. - Żegnaj!
- Cześć! Miło się gadało! - wyszłam z pub'u. Skierowałam się w stronę miejsca, w którym rozstałam się z członkami gildii. Gdy byłam blisko, dostrzegłam Nico. Szybko podbiegłam w jego stronę. Chciałam się pochwalić swoim osiągnięciem. Uratowałam naszą misję! Jednak Nico nawet mnie nie zauważył. Patrzył się gdzieś w dal, po czym jego ciało zaczęło znikać - wylogowywał się. Miał niepewną minę. Na jego twarzy widziałam... strach? Tak, i to paniczny.

<Nico?>

środa, 24 lutego 2016

Od Ay'i- c.d. Nico

Zsunęłam hełm z głowy i dotarło do mnie dlaczego mama wybudziła mnie z gry. Czułam, że się duszę. Zaczęłam głośno  kaszleć. Rodzicielka złapała mnie za rękę i pogładziła po włosach, po czym zgarnęła mi je w kucyk. Delikatnie zawiązała na nim wstążkę. Tak, jak kiedyś gdy byłam dzieckiem. Nadal czułam, że nie mogę oddychać, a kaszel powodował że cała miotałam się na łóżku. Zaczęłam płakać, jedyne co krążyło mi po głowie to to, że niedługo umrę i nie zostanie po mnie nic.
-Wszystko będzie dobrze, skarbie- mama mówiła spokojnym głosem, jednak jej dobrze znane mi kłamstwa, już nie działały. Wiedziałam jak w złym stanie jestem. Wiedziałam że to koniec. Gdy atak duszności mi przeszedł, skuliłam się. Wtuliłam głowę w nogi i dalej szlochałam. Mama przytuliła mnie mocno do siebie, a ja jęknęłam. Chciałam krzyczeć, wyć, błagać o litość, jednak nie miałam kogo. To coś, co sprawiło że niedługo umrę jest tam gdzieś na górze, nie usłyszy co do niego krzyczę. To coś zostawiło mnie na pastwę losu. Chciało, żebym skończyła w męczarniach, nie doczekując nawet 18 urodzin.
-Natalia, proszę uspokój się- szepnęła cicho w moje włosy. Miejsce na którym miała głowę było mokre. Ona też płakała... żadna z nas nigdy nie pogodzi się z moją przyszłością. Zawsze będzie to nas boleć.
-Mamo?- szepnęła w nogi
-Tak?- jej głos był niepewny
-Mogę jutro nie iść do szkoły i po jutrze, popojutrze... już nigdy... nie chcę wychodzić stamtąd! Tam nawet nie poczułam, że coś jest nie tak!- podniosłam głowę, z moich oczu leciały strumienie łez- Proszę, błagam, nie karz mi już tu dłużej żyć!- zapłakane oczy mojej matki śledziły każdy mój chwiejny ruch, gdy wstawałam z łóżka, aby sięgnąć po plecak. Zaczęłam wyciągać z niego książki i drzeć każdą z nich. Histeria zawładnęła mną na dobre. Upadłam na podłogę i zaczęłam rozrzucać wokół podarte kartki. Moja mama tylko patrzyła na mnie w osłupieniu. Moim następnym ruchem było wstanie z podłogi i ruszenie do szafki w której trzymałam nożyczki. Wyciągnęłam je z niej i szybkim ruchem ucięłam pokaźną część moich długich włosów.
-Natalia, przestań, uspokój się. Będzie dobrze- mama podeszła do mnie i zabrała mi ostry przedmiot, a ja spojrzałam na nią z nienawiścią.
-Zrozum to kobieto! Nie będzie! UMRĘ! Za idiotyczny rok UMRĘ i zostanę karmą dla robali- zamurowało ją, tylko patrzyła na mnie zamglonymi oczami, a gdy ruszyłam w stronę drzwi nie zareagowała w żaden sposób, po prostu stała trzymając przed sobą nożyczki, a wokół niej porozsypywane były moje brązowe pukle. Szybko zeszłam na dół i narzuciłam na siebie pierwszą lepszą kurtkę, po czym z trzaskiem wyszłam z domu. Zaczęłam iść przed siebie.


<Nico? Ronnie? Co robiliście bez mnie?>

poniedziałek, 22 lutego 2016

Od Nico- c.d. Ay'i

-Znalazłaś?- patrzyłem się na dziewczynę siedzącą na schodach, uśmiechała się od ucha do ucha.
-Znalazłam! Już wiem gdzie szukać- przysiadłem się do niej i zmusiłem ją aby wtuliła się we mnie. Wydala z siebie ciche mruknięcie niezadowolenia, ale po chwili sama położyła na moim biodrze rękę. Wokół nas chodziło wielu przechodniów, byli to za równo gracze jak i NPC. Każdy z nich wyróżniał się czymś, mieli kolorowe włosy i stroje. Wyglądali jak tęcza.
-Kieeedy ta Ronnie przyjdzie?- jęknęła Aya i mocnej wcisnęła policzek w moje ramię. Pogłaskałem ją po głowie.
-Kiedyś na pewno- rozejrzałem się po okolicy mając nadzieję, że zobaczę rudą czuprynę, jednak nie było mi to dane. Ciekawe gdzie ona poszła, myślałem że ja poszedłem daleko. Najwidoczniej Ronnie zawędrowała jeszcze dalej. Ayane odsunęła się od mnie i wstała. Na jej twarzy widniał dziwny grymas, wyglądała jakby była gdzieś indziej i jakby to miejsce jej się nie podobało.
-Co jest?- spytałem się jej, a ona tylko spojrzała na mnie przelotnie, rozwinęła menu i szybko wylogowała się. Gdy jej avatar dematerializował się, krzyknąłem za nią, jednak dziewczyna nie zareagowała ani trochę.  Stała jak posąg, a jej ciało zmieniało się w piksele. Ciekawe co jej się stało... a jakby tak pójść do jej domu i się spytać co jest lub po prostu zadzwonić... nie, Aya by mnie za to udusiła. Postanowiłem dalej czekać na Ronnie i udawać, że dziewczyna po prostu poszła zrobić sobie przerwę.

<Ronnie? Aya?>

Od Ay'i- c.d. Kaspra

Moim oczom ukazał się jakiś nowy gracz. Miał prześlicznego avatara. Pociągnęłam Nico za rękaw, a on odwrócił się w moja stronę.
-Hymm/?- wymruczał, rękę nadal trzymał nad interfejsem sklepu. Wskazałam dyskretnie na gracza, a Nico spojrzał na mnie z dezorientacją w oczach.
-Chcę go w gildii!- chłopak tylko przewrócił oczami i wrócił do przeglądania broni znajdującej się na przeźroczystym ekranie. Skrzyżowałam ręce na piersi i zrobiłam smutną minę- ignorujesz mnie! Z resztą nie potrzebuję twojej pomocy- ruszyłam w stronę chłopaka z uszami jakiegoś zwierzęcia. Zwierzo-uchy rozglądał się po mieście. Widać było, że jest tu pierwszy raz. Mam nadzieję, że go nie wystraszę... albo że nie będzie miał jakiś dzikich problemów jak Helia...
-Cześć! Szukasz może pomocy?- spytałam się go. Przed mną wyświetliły się jego dane. Miał pierwszy poziom i nosił dźwięczny nick "Principe", po jakiemuś oznaczało to książę. Ciekawie, nie powiem. Ukradkiem spojrzałam w stronę Nico, podpierał się o ladę jakiegoś straganu i patrzył na mnie niewzruszony.

<Kasper? Narobię sobie roboty... ale mam taką straszną ochotę pisać ;u;>

Od Kaspra

Kiedy rodzice pojechali do znajomych, postanowiłem zagrać w nową grę. Dostałem ją dosyć niedawno i nawet nie miałem kiedy jej wypróbować. Założyłem na nadgarstek ,,zegarek", a następnie podpiąłem się pod kabelki. Wziąłem głęboki oddech i wcisnąłem kask na głowę. Czułem, jak moje ciało stanie się lżejsze. Przed oczami ujrzałem ciemność. Po chwili pojawiło się kilka jasnych punktów, które tworzyły koło. Kilka sekund potem, pojawił się napis ,,Stwórz nowego użytkownika". Wybrałem ową opcję. Ujawniło mi się okienko, w które należało wpisać nazwę użytkownika. Pierwsze co przyszło mi do głowy? Kasper. Niestety była zajęta. Przewróciłem oczami i niewiele myśląc wpisałem Principe*. Potem wybrałem rasę oraz głównego nieśmiertelnego. Postanowiłem, że nie będę kombinował z wyglądem i go wylosuję. Gdy skończyłem rejestrację, kliknąłem ,,Utwórz". Nagle pojawiłem się w środku jakiegoś miasta. Rozejrzałem się po okolicy. To chyba początek tej gry... Postanowiłem zwiedzić owe miejsce. Była tutaj masa innych graczy. Nagle jeden z nich zaczął iść w moim kierunku?

<Ktoś? Sorka, że takie krótkie. ;/>

*Principe - z włoskiego książę

niedziela, 21 lutego 2016

Od Ay'i- c.d. Nico

Biało-włosy NPC, patrzył na mnie w osłupieniu.
-Magiczna broń?! Tutaj?! Na pewno nie, to nie wyspa Penglai!- szybko odszedł, a ja tylko machnęłam rękami załamana. To już 5 osobą, która pytam o tą idiotyczną broń, a nadal nikt nic o niej nie wie! Z resztą poszukiwania Nico i Ronnie też nie poszły lepiej. Podeszłam do jednego ze stoisk, aby spytać się sprzedawcy czy coś wie. NPC stwierdził, że jeżeli nic nie kupię, to nie odpowie na moje pytanie, więc kupiłam bułkę za 2 sztuki złota. Sklepikarz powiedział, że nic nie wie. Myślałam, że go zabiję. Zrezygnowana usiadłam na schodach pobliskiej karczmy i czekałam, aż wrócą moi towarzysze broni.
-Maaaaaaa.... paaanii, coś doo... tego jedzenia?- dobiegł do mnie głos, jakiegoś człowieka. Odwróciłam się wjego stronę. Był to podpity NPC. Słaniał się na nogach, jakby pił już któryś dzień z rzędu. Widzę gra przyjazna dzieciom. Podaję mu, wcześniej wyciągniętą z ekwipunku bułkę. Mężczyzna chwyta za nią i łapczywie zaczyna ją jeść, przy tym siadając obok mnie. Zaczyna opowiadać jakie to on ma ciężkie życie,  a ja przewracam tylko oczami na jego słowa.
-W ogóle, toooo wczoraj walczyłem  z takim jednymmm ty..pem, Zang miał skurczybyk na imię i ten tego, myślałem że wygram, to postawiłem wszystko co mam i wiesz co chuj wziął wygrał! Miał taką dzi..wną broń. Się tak świeciła, jak psu jajca!- jego słownictwo było tak cudowne, że powstrzymywałam się od tego aby nie wybuchnąć śmiechem.
-Wiesz gdzie on poszedł?-  próbowałam mówić opanowanym głosem, jednak nie do końca mi to wychodziło.
-Zielonego pojęcia nie mam! Ta szuja zwiaaaała od razu! Wiesz co nocował w takim jednym hotelu... Srebrny Jedno...rożec bodajże. Może luj tam został!- przed oczami miga mi, że zaktualizował się quest. Uśmiecham się od ucha do ucha.
-Masz tu na jedzenie, bo nic więcej już nie mam- podaję mu 20 złotych monet, a on uśmiecha się. Szybko wysyłam wiadomość do członków gildii, że już wiem gdzie może być miecz.

<Nico? Ronnie?>

Od Ay'i

Powoli przesuwałam palcem po lewitującym ekranie, na którym wyświetlała się plansza szachów. Przestawiłam wierzę o 3 pola i rozejrzałam się po karczmie. Od godziny czekam, na Nico a on nadal nie pojawił się w tej zapchlonej gospodzie. Chciałam go udusić. Nudziło mi się tak potwornie, a ten idiota polazł grać z kolegami w WoW'a i kazał mi na siebie czekać. No po prostu cudownie! Gdybym tylko wiedziała, gdzie dokładnie mieszka to wjechała bym mu na chatę i rozszarpała go na strzępy. Do budynku ktoś wszedł. Oderwałam wzrok od wirtualnej szachownicy i spojrzałam w tamtą stronę. W drzwiach stała, ta młoda graczka, która wparowała tu gdy ostatnio graliśmy całą grupą w karty. Zamknęłam interfejs i podeszłam do niej. Wyglądała na zagubioną, zupełnie jakby czegoś szukała.
-Co cię tu sprowadza?- spytałam się jej, najłagodniej jak potrafiłam. Dziewczynka uśmiechnęła się promiennie. Zrobiłam to samo.
-No bo... goniły mnie takie duże stworki... i ten są pod karczmą teraz- jej twarz wykrzywiła się dziwnie
-Już idę je zabić- ruszyłam w stronę drzwi i wyszłam na zewnątrz. Wokół budynku stały cztery dziki. Były wyższe od mnie. Po kolei powybijałam je wszystkie. Nie były zbyt wymagającymi przeciwnikami, ale wyglądały na prawdę strasznie. Przez szparę w drzwiach cały czas zaglądała Sinon. Gdy wszystkie stwory padły, dziewczyna podeszła w moją stronę. Wyglądała na straszliwie zadowoloną.
-Dziękuję! Jak to zrobiłaś?- spytała się. Przypominała mi lekko moją siostrę... może nie z wyglądu, ale z zachowania owszem. Była chodzącą fontanną radości.
-Normalnie, wystarczy mieć dużo punktów przypisanych przy broni i wszystko idzie łatwiej
-Jak to jest walczyć kataną?- dziewczynka zupełnie jak moja siostra, zadawała nagrom pytań
-Tak samo jak każdą inna bronią ręczną- spojrzałam na ptaka latającego koło jej ramienia i przypomniałam sobie o prezencie od Tyvsy- umiesz oswajać stwory?

<Sinon? Nwm czemu miałam ochotę cię pomęczyć, ale nie jako Rudą ale jako Sinon xD>

Od Nico- c.d. Ay'i

-Nie ma sprawy- powiedziałem i szybko zaakceptowałem zapłatę. Zaczęliśmy jeść ciasto.
-Żywimy się tu całkowicie na słodko- powiedziała Aya, przyglądając się przy tym kawałkowi sernika, leżącego na jej talerzu. Dźgnęła go widelcem.
-Nie tyjemy, to jaki problem?- Ronnie miała całą buzię napchaną jedzeniem, przez co to co powiedziała brzmiało lekko śmiesznie.
-Nie ma, tylko mówię swoje spostrzeżenia- włożyła do ust kawałek ciasta. Resztę posiłku spędziliśmy w ciszy.

-Ayane! Lewa!- krzyknąłem widząc, że ogromne stwory, przypominające orków ruszyły w stronę dziewczyny. Aya zręcznym ruchem obróciła się w ich stronę i cięła ich parę razy. Stwory zachwiały się, jednak dalej zacięcie walczyły z dziewczyną. Zacząłem odpierać atak, dwóch stojących blisko mnie. Łącznie mieliśmy do zabicia 20 tych okropnych stworzeń, które były na prawdę silne. Mieczem cały czas, kontrowałem atak stworów, a lewą ręką delikatnie machnąłem i szepnąłem słowa zaklęcia leczącego, aby dodać nam wszystkim trochę punktów życia. Gdy mój pasek zdrowia z pomarańczowego zmienił się w zielony, poczułem się lekko pewniej. Zmieniłem postać na duchową i paroma ruchami zabiłem stwora. Kątem oka cały czas pilnowałem swojego ciała, przy tym walcząc z orkami. Nadal denerwowało mnie to, że po opuszczeniu moje ciało, gdy zostawało zranione, zabierało zdrowie także mojej duchowej postaci. Po ładnych, paru minutach wszystkie stworzenia zostały zabite i dematerializowały się, przyjemnie zmieniając się najpierw w lekko czerwone piksela, a potem znikając całkowicie. Uśmiechnąłem się triumfalnie i wróciłem do swojego ciała. Przed moimi oczami wyświetliły się dalsze polecenia, względem questa.
-Czas porozmawiać z przechodniami o czarodziejskiej broni!- stwierdziła Aya i gwizdnęła aby przywołać swojego smoka. Jej dumny towarzysz po chwili, stał obok niej i łasił się do swojej pani. Ayane lekko pogłaskała go po łbie i dosiadła wielkiego jaszczura. Ronnie i ja szybko powtórzyliśmy jej poczynania i po chwili już lecieliśmy w stronę miasta, w którym wcześniej jedliśmy "obiad".

<Aya? Ronnie?>

Wyniki Ankiety


Witam wszystkich!
Wczoraj zakończyło się głosowanie na najlepszego pisarza naszego bloga. Wszystkim osobą gratuluję zajęcie, miejsc na podium! Każda osoba, która napisała chociaż jedno opowiadanie zajęła co najmniej 3 miejsce! Gratuluję!

A oto wyniki:

I Miejsce:

Moira

II Miejsce:

Nico

As

Unknown

III Miejsce:

Aya

Ronnie

Helia

Rother

Sinon

Jeżeli chcecie sprawdzić dokładne wyniki waszych postaci, wystarczy że spojrzycie na ankietę, która jest w tym poście: >>klik<<



Administratorka, Tyvsa

sobota, 20 lutego 2016

Kasper Kennedy

Kasper Kennedy

Data urodzenia: 05.08
Wiek: 17
Płeć Mężczyzna
Orientacja seksualna: Biseksualna
Doświadczenie w MMO: Wcześniej grał w kilka produkcji, ale żadna go nie zainteresowała. Spędził w nich może łącznie 100 h. Penglai World Online jest jedyną, przy której się nie nudzi.
Charakter:
Na słowach leń i nierób, mogłabym zakończyć opis... Szukasz pomocy? Zrozumienia? Pomyliłeś adres! Kaspra interesuje zaledwie czubek własnego nosa i nic więcej. Potrafi być bardzo złośliwy i wredny. Jest obojętny na krzywdę innych i gardzi ludźmi w potrzebie. Gwarantuje, że nikt nie wytrzyma z nim jednego, całego dnia. Chłopak jest arogancki i narcystyczny. Cechuje go pewność siebie i odwaga. Kas jest bardzo zadufany w sobie. Miewa przebłyski człowieczeństwa, ale to rzadkość. Te cechy chłopaka, to jednak tylko ,,skorupa"". Nie chce zyskiwać znajomych, bo boi się ich stracić. Jest cierpliwy i ciekawski. Stereotypy mówią, że Włosi są maminsynkami i uwielbiają jeść. (Kas  Włochem)  U Kaspra jest to stu procentowa prawda. Potrafi zjeść kilka dań, a i tak będzie głodny. Jego mama jest jedyną kobietą, którą się interesuje. Potrafi każdego okłamać nawet, jeśli jest to ktoś bliski. Czy wśród tylu negatywnych cech jest choć jedna dobra? Tak! Chłopak potrafi zmienić się, jeżeli kogoś polubi. Staje się wtedy miły, pomocny, ale jednak niektóre cechy ze ,,skorupy"" mu zostają. Dodam tylko jeszcze, że uwielbia spać i praktycznie cały czas odpoczywa. Chłopak ma 150 IQ, których nigdy nie wykorzysta, jak to opisał go nauczyciel. Można stwierdzić, że jest zabawny i wesoły. Należy do osób rozmownych. Kiedy ktoś zaskarbi sobie jego przyjaźń, staje się dla niego całkiem inny, choć i tak zawsze będzie odrobinę złośliwy. Panicznie boi się strzykawek i motyli, co jest dosyć dziwne. Chłopak potrafi świetnie gotować i często o tym wspomina. Kiedy wchodzi do sklepu dostaje szału. Zachowuje się jak dziewczyna na wyprzedaży 95%. Często można nie zrozumieć, co mówi, gdyż czasem na złość mówi w jednym z języków, które opanował. Tymi językami są angielski, włoski, francuski, polski, rosyjski, suahili, hiszpański, niemiecki i szwedzki. Praktycznie cały czas dba o włosy i nie pozwala ich dotykać. Jak już wspominałam, często kłamie. Mężczyzna świetnie jeździ na łyżwach i właśnie dlatego podczas zimy, spędza wiele czasu na zamarzniętym stawie. Ma on jednak dobre serce, bo każdemu kotu, jakiego spotka, nadaje imię i dokarmia. Działa zazwyczaj w grupie, ale pracą samemu nie pogardzi. Podczas misji jest niezwykle rozkojarzony. Często do opisania siebie używa tych słów:
,,Jestem jak pieniądze - bo dzielę ludzi,
Jestem jak porządek - bo mnie nie lubisz,
Jestem jak rozsądek - bo jebie głupich,
Jestem jak poranek - w końcu musisz się obudzić!''
Może wytłumaczę, jaki jest sens tych słów? ,, Jestem jak pieniądze - bo dziele ludzi'' - jedni widzą w nim chłopaka, który kocha życie i do końca będzie walczył o słuszną sprawę, drudzy twierdzą, że jest wyrachowaną bestią, która czeka na Twoje potknięcie. ,,Jestem jak porządek - bo mnie nie lubisz"" - tego chyba tłumaczyć nie muszę? Chłopak nie jest raczej lubiany, ale nie przeszkadza mu to. ,, Jestem jak rozsądek - bo jebie głupich"" - fakt! Mężczyznę cechuje ogromny spryt. Potrafi ominąć prawie każdą zasadę. ,, Jestem jak poranek - w końcu musisz się obudzić!"" - po pewnym czasie zaakceptujesz, że ktoś taki jak Kasper istnieje i być może nawet go polubisz. Wszystkich traktuje przedmiotowo i uważa, że należy mu się wszystko.


 
Principe

Rasa: Zwierzokształtny
Główny Nieśmiertelny: Zhongli Quan
Poziom: 1
Doświadczenie: 250 exp

Broń
Sprawność fizyczna
Magia
Od Nieśmiertelnego
Inne
Nie wybrane
Skradanie się
0/5
Woda
0/5
Alchemia: 1/50
Kowalstwo
0/5
Nie wybrane
Zwinność
0/5
Ogień
0/5

Oswajanie zwierząt
1/6

Szybkość
0/5
Ziemia
0/5

Wytwarzanie eliksirów
0/5

Siła
0/5
Powietrze
0/5

Wykrywanie
0/5

Walka wręcz
0/5
Życie
0/5

Chowaniec:
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Punkty Zdrowia500 pkt


Ilość złota:
Przedmioty:
Żelazny miecz

Informacje dodatkowe:
○ Uczulony na kiwi i ananasy.
○ Ma Quad'a oraz motocykl.
○ Zna język włoski, polski, angielski, niemiecki, suahili, szwedzki, rosyjski, hiszpański i francuski.
○ Boi się motyli i strzykawek.
○ Szybko biega.
○ Kocha koty.
○ Urodził się i mieszka we Włoszech.
○ Dużo je.
○ Lubi wszystko fotografować.
○ Świetnie jeździ na łyżwach i gra w hokej.
○ Choruje na cukrzycę. Gdy gra, na rękę ma założony taki jakby zegarek, który w chwili, gdy musi wziąć insulinę, zawiesza mu grę. Ogólnie jego choroba wraz z lękiem tworzy błędne koło. Musi brać zastrzyki, ale boi się strzykawek. Nie weźmie insuliny, może umrzeć.
Kontakt: