-Ojej... chyba muszę dobrać kartę- powiedziałam. Chwila praktyki i tutaj też będę wszystko rozumiała. Zdarza się, ale to gra. Cztery kart... sięgnęłam ręką do talii i wzięłam pierwszą z góry. Czy w tej grze są jakieś karty niemagiczne? Na moją twarz wpłynął wyraz oszołomienia.
-Nie, nie mogłam się pomylić... Przecież to było takie oczywiste. Mam dobrać cztery karty?! Jak to cztery? Nie, nie to się nie dzieje naprawdę!- Helia i Ronnie patrzyli na mnie z zaskoczeniem, a Ay'a i Nico śmiali się, a raczej starali się zdławić chichot. Ja sama ciężko oddychałam, i czułam, że zaczynają płonąć mi policzki. Sama starałam się wykrzywić twarz w grymasie gniewu, i mimo, że mi się nie udało musiało to jeszcze wzmocnić efekt. Obrzuciłam jeszcze parę pełnym agresji spojrzeniem, chociaż jestem prawie pewna, że moje oczy dalej wskazywały na zupełne nie zainteresowanie sytuacją. Dopełniając akt wyimaginowanej furii podniosłam pusty już kubek i trzasnęłam nim o ścianę. W tej chwili i blondyn i białowłosa wybuchnęli śmiechem. Wtedy nagle zmieniłam wyraz twarzy na zupełnie obojętny.
-Jeżeli chcecie mnie wkręcić, nie dajcie wykorzystać przeciwko sobie własnego żartu. Jestem praktycznie wypłukana z emocji, więc nie spodziewajcie się po mnie takich wybuchów. Sztuka aktorska się przydaje, ale dar trzeba umieć wykorzystać- obróciłam kartę i na płaskim stosiku położyłam dwójkę pik. Nagle przestali się śmiać i co chwilę patrzyli to na mnie, to na położoną przed chwilą kartę. Stałam z wyrazem wyższości na twarzy.
-Sprawdźcie te karty, chyba wszystkie są "magiczne". Teraz pozwólcie, że was opuszczę, czas wykonać jakiegoś questa- powiedziałam zacierając dłonie. Przeskoczyłam przez oparcie kanapy i ruszyłam szybko przed siebie czując na sobie ich spojrzenia. Otworzyłam drzwi na oścież, i z pełną satysfakcją wyszłam słysząc za sobą trzask drewna odbijającego się od framugi. Jedyne co we mnie siedzi do nazbyt duże pokłady ekscytacji, a uwalniają się one dopiero wtedy, gdy kogoś pokonam. Szłam szybko przed Siebie starając się nie zwracać zbytnio uwagi. Rzadko się zdarzało, abym była "radosna" i właśnie w tym momencie tak się czułam. Westchnęłam głęboko i wciągnęłam do nosa chłodne i rześkie powietrze.
-O witaj panienko! Pewnie widziałaś już wiele kramów, ale tylko u mnie niskie ceny! I broń! Niesamowita, lepsza niż gdziekolwiek indziej!- początkowo chciałam po prostu odejść, jednak przypomniałam sobie coś. Widziałam chyba dwójkę graczy, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji... Może to jest quest. Podeszłam powoli do walącego się stoiska. Widziałam t owoce, wodę i ciasta, jednak zdecydowanie bardziej zainteresowała mnie broń. W grze o dotyczącej walki na pewno przydaje się raczej przydaje się coś czym można ewentualnie walczyć. Przyjrzałam się dokładniej. Preferowałam raczej broń długodystansową, z resztą długo ćwiczyłam i celowanie w grze, pewnie nie będzie mi sprawiało problemu. Kusza i łuk. Z tego co widzę łuk ma dłuższy dystans, a ja nie mam niestety wglądu do pozostałych "statystyk". W końcu zawiesiłam spojrzenia na łuku, i powoli pogładziłam go dłonią.
-Jak dla aktywnego gracza, ten łuk jest za słaby, polecam...
-Gram pierwszy raz...
-Naprawdę? Nie wygląda panienka. No, ale mam taką zasadę, że każdego nowego witam prezentem. Na marginesie powiem, że to pomaga w późniejszym robieniu intresów. Jeżeli skłania sie pani ku łukowi, mogę go paniencie podarować- powiedział mrugając. Przez moją twarz przeszedł wyraz powątpiewania.-O, i strzały nigdy sie nie kończą. Kołczan w gratisie, a ostre strzały, już nigdy go nie opuszczą.- siwawy mężczyzna przechylił się w moim kierunku, nie zwracając uwagi na to, że na ulicy nie było prawie nikogo, kto mógłby podsłuchiwać tą rozmowę, z resztą jaką ktoś miałby z tego korzyść?- Mogłabyś wystrzelać kilka Taotii, niby pod pretekstem testowania broni, ale jednak dla dobra publicznego. Nawet nie wiesz jak bardzo te stworzenia potrafią być irytujące!- powiedział, po czym wcisnął mi do rąk łuk wraz z pełnym kołczanem.
-Pan pozwoli, że odpuszczę sobie te Taotie, i po prostu się ulotnię.
-Tak, też można drogie dziecko...- powiedział jakby z żalem spoglądając za mną. Postanowiłam biec przed siebie. Kosmyki krótkich włosów latały na wietrze, od czasu do czasu przysłaniając mi widok. Po jakiejś chwili znalazłam sie w lesie. Nie zaniepokoiłam sie zbytnio, ponieważ wystarczyłoby otworzyć mapę i teleportować się w innym miejscu. Między drzewami znajdowała sie postać, zbierająca jakieś kwiaty na małej polanie. Po krókiej chwili podniosła wzrok znad wiązanek i przypatrzyła się mi. Niedługo później wstała i zawołała mnie po nick'u. Byłam pewna, że jest to fragment questa. Podeszłam do niej powoli. Kobieta miała długie rozpuszczone włosy, spływające falami, aż do jej kolan, zakrytych lśniąco białą szatą ze szpiczastym kapturem.
-Witaj, wytrwały wędrowcze! Czas już poznać swój potencjał. Czy zechcesz przejść się ze mną do mej chaty i porozmawiać?- przytaknęłam, a kobieta złapała mojego awatara za rękę i pociągnęła przed siebie. Po drodzę dowiedziałam się, że nazywa się ona Lili, i jest swego rodzaju mentorką początkujących graczy, pokazując im jakie umiejętności mogą wybrać. Droga dość mi sie dłużyła. Biegłyśmy przez las, co rusz mogłam zaobserwować zwierzęta, lub przedziwne rośliny, o wielobarwnych liściach, wielkości, tych, które należą do bananowców. Wreszcie dotarłyśmy do domku. Aktualnie siedziałam przy stole rozglądając się dookoła. Chatka przypominała tolkienowską norę hobbita. Wszystko było czyste i bogato zdobione, jednak miało w sobie ten klimat, mówiący o tym, że znajduję się w grze. Spojrzałam na licznik i zdziwiłam sie, stwierdzając fakt, że znajduję sie tutaj już od pięcu godzin. Pominęłam jednak ten fakt, bo rzeczy o których opowiadała mi Lili, mogły mi sie naprawdę przydać w rozgrywce. Okazało się, że wybrany przeze mnie niesmiertelny, nie był tylko kolejnym nie istotynym fragmentem formularza. Dzięki wybraniu Zhanga Guolao, mogłam min. stawać sie nietoperzem. Okazało się, że postać jest swego rodzaju przewodnikiem po grze, bo po raz setny zaczęła powtarzać te same komunikaty, które wyłączyłam na początku gry. Ze wściekłością wyszłam z chaty. Okazał sie, że tak jak podejrzewałam,był to fragment drugiego questa. Dostałam powiadomienie o tym, że właśnie go przeszłam.
<Pisanie o pierwszej w nocy mi nie służy, ale cóż. Co nagle to po diable... Ay'a? Helia? Ronnie? Nico? Może zacznijcie pisać od tego mmentu jak Moira wyszła z karczmy? [takie sugestie]. Przepraszam za błędy. Zmęczenie i dysortografia to mieszanka wybuchowa...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz