sobota, 9 stycznia 2016

Od Helii- c.d. Nico

- Chcesz coś zamówić? -pyta się mnie Nico. Jest patyczkowatym chłopakiem o blond włosach, spadających na oczy barwy rozrzedzonego planktonu. Ostro zakończone obojczyki widać, beżowa bluzka ich nie zasłania. Uśmiecham się i mówię:
- Są wolne pokoje?
Nico chwilę się zastanawia, a potem szuka czegoś w kieszeniach spodni. Po kilku sekundach wyjmuje stamtąd duży, mosiężny klucz i kładzie mi go na dłoni.
- Nr. 13 -patrzę na numerek dołączony do klucza.
- Mam nadzieję, że nie wierzysz w zabobony.
Gracz już ma odejść. Jest do mnie nastawiony na nie.
- Horacy, chcesz zagrać w kości? -zwracam się do mojego towarzysza.- Jak chcesz, Nico, możesz się dołączyć.
Chłopak przez chwilę się waha, ale gdy widzi, że oprócz mnie i tej nowej nikogo innego nie ma, wzdycha i siada obok mnie. Duszek wyciąga z przepasanej przez biodro torby kości do gry.
- To kto zaczyna? -Szczerzę się.
- Nie! -krzyczymy wszyscy ze śmiechem. Horacy cały się czerwieni i wpisuje sobie do tabeli 0 punktów.
- Nie martw się -Klepię go swobodnym ruchem po ramieniu. Tajemniczym sposobem moja dłoń nie przenika przez jego ciało.- Może uda ci się wyrzucić mały strit.
Dziwnie się czuję. Kręci mi się w głowie. Mam wrażenie, jakbym był pod wpływem alkoholu. Bez żadnej nieśmiałości, czy chociaż skrępowania prowadzę ciekawą konwersację z Ayą i Nickiem na temat ulubionych filmów. Moira tylko nam się przypatruję z bezpiecznej odległości. Biorę kostki w ręce i potrząsam nimi. Horacy pije małymi łyczkami herbatę, już 3 z rzędu. Łagodnym ruchem kości lądują na stole. Wypadają 3 czwórki, piątka i jedynka. Został mi tylko jeden układ. 5 takich samych.
- Nie uda ci się tego wyrzucić -śmieje się Nico.
- Jeszcze zobaczymy -Łypię na niego rozbawionym okiem. Biorę piątkę oraz jedynkę i znowu rzucam. 5 i 3.
- Został ci ostatni raz -słyszę głos Ayi. Z napięciem śledzi moją rundę. Jeśli teraz wyrzucę piątkę to wygram grę. Ona idzie ze mną łeb w łeb. Wyrzucona przeze mnie kość stoi na rogu. Wszyscy wpatrujemy się w nią, niczym kult w bóstwo. Nasze oddechy w końcu chwieją materią i losuje się... 2. Jęczę z zawodu, a Aya wstaje i tańczy taniec zwycięstwa.
- Przegrałeś! -cieszy się.
- Gratulację -mówię szczerze, ale z lekkim zawodem.- To co? Następna runda?
- Ja też zagram -mówi Moira. Maskuję zdziwienie i poklepuję miejsce po mojej drugiej stronie. Dziewczyna z miną pełną wyższości siada obok.

<cd. Aya, Nico i Moira>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz