niedziela, 7 lutego 2016

Od Ronnie - c.d. Ayi

- O mój boże, to jest cudowne! - wykrzyczałam, gdy tylko doleciałam do wyspy.
- Sama się dziwię, że to mówię, ale masz rację - skomentowała Aya. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam swojego (!) smoka. Rozejrzałam się po tajemniczym miejscu. Staliśmy na małej plaży, a wokół znajdował się tylko las. Było strasznie wilgotno - tak mocno, że trudno było oddychać. Po kilku minutach jednak przyzwyczaiłam się do tego i nie stanowiło to dla mnie problemu. Gdy Nico w końcu doleciał (nie mam pojęcia jakim cudem nie doznał żadnych urazów przy lądowaniu) Aya stwierdziła, że trzeba się rozdzielić.
- Każdy z nas musi pójść do oddzielnej świątyni, pewnie dlatego, że każdy z nas ma innego Nieśmiertelnego. Moja znajduje się na północy, Nic'a na wschodzie, a Ronnie na południu. -oznajmiła nam.
- Okay. To ja już będę ruszać. Nie zabijcie się tam tylko, bo Lili nie zdąży z opatrywaniem was. - zaśmiałam się.
- Hah, tak się składa, że póki co to musi leczyć tylko ciebie. - odgryzł się Nico. Posłałam mu ostatnie spojrzenie i ruszyłam w stronę, którą wskazywał mi pasek z questami. W końcu dotarłam do świątyni. Przypominała typowe starożytne greckie budowle. Była dość mała, jednak bogato ozdobiona - na wszystkich ścianach znajdowały się starannie wyryte rysunki, najczęściej ukazujące sceny z bitew. Podpierały ją rzędy marmurowych kolumn. Przy głównym wejściu stały dwie figury mężczyzn trzymających w dłoniach berła. No tak, w końcu symbol mojego nieśmiertelnego. Ruszyłam w stronę olbrzymich wrót. Już miałam je otworzyć, ale zawahałam się. Spojrzałam na swojego smoka, który przez całą drogę szedł za mną. Na szczęście aktualnie wygrzewał się na pobliskiej skale. Wszystko wskazywało na to, że spokojnie przeczeka tam mój pobyt w świątyni. Teraz już spokojna weszłam do budowli. W środku makabrycznie śmierdziało kadzidłami. Na samym środku stał ołtarz, a za nim figura przedstawiająca wizerunek mojego Nieśmiertelnego. Mężczyzna siedział po turecku, zapatrzony w jakiś obiekt przed sobą. Ostrożnie podeszłam do ręcznie pomalowanego stołu. Oprócz świecy znajdował się na nim tajemniczy przedmiot o nazwie "unknown". Czyżby błąd? Ciekawe... bardzo ciekawe. Przyjrzałam się jeszcze chwilę przedmiotowi i go podniosłam. Nagle wszystko wokół mnie zrobiło się białe, a swąd z kadzidełek nagle się gdzieś ulotnił. Miałam wrażenie, jakbym leciała. Zakręciło mi się w głowie, więc zamknęłam oczy. Gdy po jakimś czasie je otworzyłam, nie mogłam uwierzyć własnym oczom - przede mną stał mój Nieśmiertelny...

<Aya? Nico?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz