Moim oczom ukazała się nieduża świątynia. Miała typowy chiński dach, który zakrzywiał się, niczym zjeżdżalnia. Za świątynią widać było przepiękne morze, które ciągnęło się nieskończenie daleko. Ciemno niebieska woda w przyjemny sposób, stykała się z lekko bledszym niebem. Na niebie nie było ani jednej chmurki, było czyste jak kartka na której w przyszłości miały się pojawić, słowa lub rysunki jej posiadacza. Cicho westchnęłam i weszłam do świątyni. Przy ścianie na przeciwko wejścia, stał nieduży posążek. Wykonany był z jakiegoś, połyskującego, zielonego kamienia. Rzeźba przedstawiała mojego nieśmiertelnego, Lu (nie posiadam kresków nad "u", a nie chce mi się kopiować, sorki ;/). Leżał przy niej jakiś dziwny przedmiot. Wstrzymałam na nim wzrok. Jak zawsze pojawiła się nad nim nazwa, "Unknown". Przeczytałam jeszcze raz i skrzywiłam się. Kolejny błąd w grze! Brawo Rito! A nie, zaraz to nie Lol, to nie jest Riot'u... w takim razie brawo... nie wiem jakiej to firmy jest, muszę się w końcu dowiedzieć, żeby mieć na kogo klnąć, za bezsenswone błędy. Powoli zbliżyłam się do przedmiotu, aby przyjrzeć się co wywołało brak nazwy. Rzecz która leżała na podłodze wydawała się zwykła, było po prostu niedużą, białą kulą. Wyciągnęłam ku niej rękę. Gdy moje palce zetknęły się z gładką powierzchnia kulki, wszystko stało się białe. Blade, kamienne ściany świątyni zastąpiła biała przestrzeń. Nic więcej , po prostu wszystko wokół było białe. To pewnie kolejny błąd. Czyli to tak skończy moja postać. Zamknięta w smutnej, białej przestrzeni skazana tylko na patrzenie się w ścianę. Super! Kopnęłam powietrze i naburmuszyłam się. Nagle poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę. Gwałtownie podskoczyłam i już miałam, nakrzyczeć na tego kogoś, że ma tą głupią grę naprawić, jednak w porę zdążyłam się odwrócić i odkryć kto koło mnie stoi. Był to sam Lu, gościu dzięki któremu miałam moją Saph. Miomowolnie ukłoniłam się. Sama nie wiedziałam czemu.
-Witaj, Aya! Za pewne wiesz kim jestem- kiwnęłam głową na znak, że go kojarzę- więc mam nadzieję, że pomożesz swojemu nieśmiertelnemu?
-Zależy w czym- NPC, przez sekundę analizował moją odpowiedź, a potem ruszył ze swoją standartową formułką
-Najdzielniejszy wojowniku z moich popleczników, chcę abyś odzyskał moją świętą broń- sratatata, coś tam mówił o tym jak ją stracił, wole ukrócić wszystkim ludziom tego świata męczarnie słuchania tego. Przed mną pojawiło się znajome okienko z akceptacją questa, szybko kliknęłam w twierdzącą odpowiedź.
-Mogę sobie iść- Lu tylko nieznacznie kiwnął głową i biała przestrzeń zniknęła.
-Witaj, Aya! Za pewne wiesz kim jestem- kiwnęłam głową na znak, że go kojarzę- więc mam nadzieję, że pomożesz swojemu nieśmiertelnemu?
-Zależy w czym- NPC, przez sekundę analizował moją odpowiedź, a potem ruszył ze swoją standartową formułką
-Najdzielniejszy wojowniku z moich popleczników, chcę abyś odzyskał moją świętą broń- sratatata, coś tam mówił o tym jak ją stracił, wole ukrócić wszystkim ludziom tego świata męczarnie słuchania tego. Przed mną pojawiło się znajome okienko z akceptacją questa, szybko kliknęłam w twierdzącą odpowiedź.
-Mogę sobie iść- Lu tylko nieznacznie kiwnął głową i biała przestrzeń zniknęła.
<Ronnie, Nico?(nadal czekam na dokończenie poprzedniego Nicusiu) Czy tylko mi się zdaje, że Aya ma okres? ,-,>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz