Powoli przesuwałam palcem po lewitującym ekranie, na którym wyświetlała się plansza szachów. Przestawiłam wierzę o 3 pola i rozejrzałam się po karczmie. Od godziny czekam, na Nico a on nadal nie pojawił się w tej zapchlonej gospodzie. Chciałam go udusić. Nudziło mi się tak potwornie, a ten idiota polazł grać z kolegami w WoW'a i kazał mi na siebie czekać. No po prostu cudownie! Gdybym tylko wiedziała, gdzie dokładnie mieszka to wjechała bym mu na chatę i rozszarpała go na strzępy. Do budynku ktoś wszedł. Oderwałam wzrok od wirtualnej szachownicy i spojrzałam w tamtą stronę. W drzwiach stała, ta młoda graczka, która wparowała tu gdy ostatnio graliśmy całą grupą w karty. Zamknęłam interfejs i podeszłam do niej. Wyglądała na zagubioną, zupełnie jakby czegoś szukała.
-Co cię tu sprowadza?- spytałam się jej, najłagodniej jak potrafiłam. Dziewczynka uśmiechnęła się promiennie. Zrobiłam to samo.
-No bo... goniły mnie takie duże stworki... i ten są pod karczmą teraz- jej twarz wykrzywiła się dziwnie
-Już idę je zabić- ruszyłam w stronę drzwi i wyszłam na zewnątrz. Wokół budynku stały cztery dziki. Były wyższe od mnie. Po kolei powybijałam je wszystkie. Nie były zbyt wymagającymi przeciwnikami, ale wyglądały na prawdę strasznie. Przez szparę w drzwiach cały czas zaglądała Sinon. Gdy wszystkie stwory padły, dziewczyna podeszła w moją stronę. Wyglądała na straszliwie zadowoloną.
-Dziękuję! Jak to zrobiłaś?- spytała się. Przypominała mi lekko moją siostrę... może nie z wyglądu, ale z zachowania owszem. Była chodzącą fontanną radości.
-Normalnie, wystarczy mieć dużo punktów przypisanych przy broni i wszystko idzie łatwiej
-Jak to jest walczyć kataną?- dziewczynka zupełnie jak moja siostra, zadawała nagrom pytań
-Tak samo jak każdą inna bronią ręczną- spojrzałam na ptaka latającego koło jej ramienia i przypomniałam sobie o prezencie od Tyvsy- umiesz oswajać stwory?
<Sinon? Nwm czemu miałam ochotę cię pomęczyć, ale nie jako Rudą ale jako Sinon xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz