środa, 24 lutego 2016

Od Ay'i- c.d. Nico

Zsunęłam hełm z głowy i dotarło do mnie dlaczego mama wybudziła mnie z gry. Czułam, że się duszę. Zaczęłam głośno  kaszleć. Rodzicielka złapała mnie za rękę i pogładziła po włosach, po czym zgarnęła mi je w kucyk. Delikatnie zawiązała na nim wstążkę. Tak, jak kiedyś gdy byłam dzieckiem. Nadal czułam, że nie mogę oddychać, a kaszel powodował że cała miotałam się na łóżku. Zaczęłam płakać, jedyne co krążyło mi po głowie to to, że niedługo umrę i nie zostanie po mnie nic.
-Wszystko będzie dobrze, skarbie- mama mówiła spokojnym głosem, jednak jej dobrze znane mi kłamstwa, już nie działały. Wiedziałam jak w złym stanie jestem. Wiedziałam że to koniec. Gdy atak duszności mi przeszedł, skuliłam się. Wtuliłam głowę w nogi i dalej szlochałam. Mama przytuliła mnie mocno do siebie, a ja jęknęłam. Chciałam krzyczeć, wyć, błagać o litość, jednak nie miałam kogo. To coś, co sprawiło że niedługo umrę jest tam gdzieś na górze, nie usłyszy co do niego krzyczę. To coś zostawiło mnie na pastwę losu. Chciało, żebym skończyła w męczarniach, nie doczekując nawet 18 urodzin.
-Natalia, proszę uspokój się- szepnęła cicho w moje włosy. Miejsce na którym miała głowę było mokre. Ona też płakała... żadna z nas nigdy nie pogodzi się z moją przyszłością. Zawsze będzie to nas boleć.
-Mamo?- szepnęła w nogi
-Tak?- jej głos był niepewny
-Mogę jutro nie iść do szkoły i po jutrze, popojutrze... już nigdy... nie chcę wychodzić stamtąd! Tam nawet nie poczułam, że coś jest nie tak!- podniosłam głowę, z moich oczu leciały strumienie łez- Proszę, błagam, nie karz mi już tu dłużej żyć!- zapłakane oczy mojej matki śledziły każdy mój chwiejny ruch, gdy wstawałam z łóżka, aby sięgnąć po plecak. Zaczęłam wyciągać z niego książki i drzeć każdą z nich. Histeria zawładnęła mną na dobre. Upadłam na podłogę i zaczęłam rozrzucać wokół podarte kartki. Moja mama tylko patrzyła na mnie w osłupieniu. Moim następnym ruchem było wstanie z podłogi i ruszenie do szafki w której trzymałam nożyczki. Wyciągnęłam je z niej i szybkim ruchem ucięłam pokaźną część moich długich włosów.
-Natalia, przestań, uspokój się. Będzie dobrze- mama podeszła do mnie i zabrała mi ostry przedmiot, a ja spojrzałam na nią z nienawiścią.
-Zrozum to kobieto! Nie będzie! UMRĘ! Za idiotyczny rok UMRĘ i zostanę karmą dla robali- zamurowało ją, tylko patrzyła na mnie zamglonymi oczami, a gdy ruszyłam w stronę drzwi nie zareagowała w żaden sposób, po prostu stała trzymając przed sobą nożyczki, a wokół niej porozsypywane były moje brązowe pukle. Szybko zeszłam na dół i narzuciłam na siebie pierwszą lepszą kurtkę, po czym z trzaskiem wyszłam z domu. Zaczęłam iść przed siebie.


<Nico? Ronnie? Co robiliście bez mnie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz