sobota, 13 lutego 2016

Od Ay'i- c.d Nico

Gdy ściągnęliśmy już z siebie wierzchni ubiór, weszliśmy do dobrze znanego mi domu. Wszędzie na ścianach porozwieszane były serpentyny i balony. Uśmiechnęłam się delikatnie jednak gdy spojrzałam na Nico zrobiłam naburmuszoną minę.
-Nie gniewaj się- szepnął, a ja ruszyłam szybkim krokiem do salonu. Na środku niedużego stolika do kawy stał tort. Na jego wierzchu narysowana była dobrze znana mi postać. Pomarańczowe oczy Ay'i patrzyły w sufit, a jej mina była taka jak zawsze, smutna. Nad jej głową połyskiwał brązowy napis "17 lat Natalii". Po policzku spłynęła mi łza. Tak bardzo nie lubiłam łączyć tych dwóch światów, a moja rodzina właśnie wpakowała twarz mojej postaci na tort z moim prawdziwym imieniem. A przecież w tamtym świecie tutejsza ja była dla mnie martwa, bo przecież jedyne co po mnie niedługo zostanie to mój avatar, a moje ciała zgnije parę metrów po ziemią. Mój wzrok tępo tkwił w cyfrach zapisanych na torcie. "17" zawsze już będę miała 17 lat, nigdy nie będę dorosła, nigdy nie wyjdę za mąż, nigdy nie założę rodziny, nigdy nie pójdę do pracy. Poczułam że ktoś mnie do siebie przytula. Dopiero teraz dotarło do mnie, że cała moja twarz jest we łzach.
-Za rok załatwię, że na torcie będzie też Saph i będzie pisać 18 lat Ay'i- jego słowa były niczym naiwny żart, który miał rozśmieszyć całą sale, a sprawił tylko że ludzie rozeszli się w swoje strony.
-I postawisz mi go na grobie- podniosłam głowę tak aby spojrzeć mu w oczy. Widziałam w jego oczach odbicie swojej twarzy, która nie wyrażała nic, była po prostu pusta.
-Natalia? !Chodź pomożesz mi porozkładać talerze!- do moich uszu dotarł głos mamy z kuchni. Odsunęłam się od chłopaka, przetarłam oczy i z uśmiechem na twarzy ruszyłam do kuchni.
-Sto lat! Sto lat!- po pokoju niósł się radosny śpiew mojej rodziny i Nikodema. Z mojej twarzy nie schodził wymuszony uśmiech, choć w środku mnie wszystko krzyczało, że to już koniec, że więcej nie będziemy mogli świętować moich urodzin, które przecież tak bardzo kiedyś uwielbiałam- Niech żyje, żyje nam! A kto: Natalia!- przez krzyk rodziny przebił się cichy szept Nico: -Aya- spojrzałam na niego, a on tylko krzywo uśmiechnął się. Mama zabrała się za krojenie tortu, a ja podawałam jej wcześniej porozkładane talerzyki. Nadal nie rozumiem tego systemu, po co je rozkładamy skoro potem i tak zazwyczaj lądują na innym miejscu? Gdy wszyscy zjedliśmy już ciasto, moja siostra zaczęła szczęśliwie biegać po pokoju, krzycząc że czas rozpakować prezenty. Po paru sekundach dotargała pod moje nogi sporą ilość pakunków. Cicho westchnęłam i zajęłam się zrywaniem kolorowego papieru z największej paczki. Po chwili wysypał się z niej stos gier na MCVR. Połowa nie miała nawet jeszcze premiery.
-Skąd to macie?- spytałam się rodziców
-Od Ty...fsy- przeczytała niepewnie Ania, wytrzeszczyłam oczy. Ona nigdy nie dawała mi niczego w realu. Kiedyś, dawno temu umówiłyśmy się , że jedyne co będziemy sobie dawać na urodziny, to tajemnice skórki w Lol'u. Niestety parę miesięcy temu Riot, firma tworząca tą grę zbankrutowała i cała gra została zamknięta. Spomiędzy dwóch gier wysunęła się kartka. Rozwinęłam ją i zaczęłam czytać:
Wszystkiego naj!
Wiesz co ten idiota Caspian, podsłuchał twoją i Nica rozmowę i teraz mi smutno. Nie wolno ci umierać! Dla kogo ja będę te głupie PWO pilnować? Dla nerdów? Wiesz, że nigdy ich nie lubiłam. Masz tu gierki przy których pomagałam trochu, niektóre z nich jeszcze będą aktualizowane przed oficjalną wersją, ale zabawa i tak będzie taka sama jak normalnie. Szkoda że po upadu tej głupiej gry nasza drużyna się rozeszła, ale pamiętaj że ja i Casp zawsze będziemy oczekiwać cię na fotelu administracji, bo możemy wsadzić tu kogo chcemy. W końcu to firma mojej ciotki wydała Penglai! Smacznego tortu i innych bzdet.

Tyvsa
P.s. W PWO też mam dla ciebie prezent, więc ten zaloguj się dzisiaj!

Uśmiechnęłam się, jej bezpośredniość czasami boli, niby była całe 6 lat starsza od mnie ale jakoś tego po sobie nie pokazywała. Zachowywała się jak małe dziecko. Zwinęłam list i wsunęłam go do przedniej kieszeni spodni. Zajęłam się resztą prezentów.
Głośno pobrałam powietrze i zmrużyłam oczy. Znajoma karczma powoli materializowała się przed mną. Gdy już w całości pojawiła się przed moimi oczami, podniosłam się z siedzenia na którym wcześniej zostawiłam swojego avatara. Ruszyłam w stronę kuchni, aby zobaczyć czy wynajęte przez mnie NPC działały, jednak gdy szłam w jej stronę, zobaczyła jakiś dziwny przedmiot na ladzie. Podeszłam do niego i chwyciłam go. W jednej chwili wyświetlił mi się jego opis.
"Przypisz sobie 1 punkt oswajania i dopiero otwórz! Może i nie będzie zbyt posłuszny, ale jest śliczny. Ten tego, potem jak sobie wymaksujesz oswajanie, będzie pomagał ci w walce. Tyvsa". W niedużej kulce za pewne zamknięty był jakiś chowaniec, wnioskując po opisie dodanym przez administratorkę. Czas podnieść poziom, aby dodać sobie jakiś punktów do oswajania.  Uśmiechnęłam się i ruszyłam na pobliskie pole, gdzie spawnowało się bardzo dużo mobów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz