wtorek, 29 grudnia 2015

Od Ronnie - Pierwszy Quest

Idę się pociąć mydłem w płynie... Gdy kończyłam tworzyć swoją postać - odzwierciedlającą mój charakter ciemnowłosą kobietę - nagle robotnicy stwierdzili, że nie mogą dalej babrać się w ziemi, gdy kable pod moją ulicą są aktywne i ni z gruszki ni z pietruszki je wyłączyli. Nie dość, że czekałam cholerne 2 godziny, aż łaskawie z powrotem włączą prąd, to jeszcze anulowała mi się moja śliczna Ronnie! Na szczęście, po tym jak zwyzywałam robotników przez okno, bez komentarza go włączyli i skończyli swoją żałosną robotę. Wtedy, gdy ponownie weszłam do gry, nie tworzyłam nowej postaci, tylko wybrałam losową z gotowców. Chcę wreszcie w to zagrać. Kiedy indziej stworzę sobie normalną postać.




Pojawiłam się na małym placu. Rozejrzałam się. Miasto Początkowe wyglądało jak typowe, stare, francuskie miasteczko. Wszystkie uliczki były wąskie i wybrukowane, między nimi stały stragany ze wszystkim co w ogóle można kupić na straganach. Domy były z kamienia, miały dużo balkonów, a ich dachy były płaskie. Jednym słowem już polubiłam ten świat. Według mnie projektanci mieli genialny pomysł, żeby wprowadzić tu taki klimacik. Ruszyłam do jednego ze stoisk.
- Cześć, co można u ciebie kupić? - spytałam sprzedawcę. Chciałam sprawdzić w jakim stopniu dopracowali tu NPC'tów.
- Witaj, graczko. Sprzedaję głównie żywność. Mamy promocję na jabłka i gruszki - jedynie 1 złoto za sztukę. - szybko odpowiedział, a ja nie mogłam wyjść z podziwu. Mówił bardzo płynnie, kompletnie się nie zacinał i nie miał problemu ze złożeniem zdania. Prawdopodobnie miał wgraną tą kwestię, więc postanowiłam solidniej go przepytać.
- Aha - pokiwałam głową - A jak dawno temu była dostawa? Chcę się upewnić, że owoce są najwyższej klasy.
- Powiem panience, że nie ma się o co martwić. Żona znajomego rolnika przyniosła mi je dziś rano. - uśmiechnął się.
- Rozumiem, wezmę więc jedno jabłko. - powiedziałam, po czym sięgnęłam do kieszeni... Kurde. Jak to nie dają żadnego złota na start? - Ugh, przepraszam, ale niestety nie mam czym zapłacić. 
- Załóżmy, że to na dobry początek. - odparł uśmiechnięty i wręczył mi owoc. Odwzajemniłam uśmiech i dopiero teraz zauważyłam żółty pasek przy jego głowie.
- Co to jest? - spytałam się go.
- Co? A, to. Pokazuje ci nastrój NPC'tów. Wybacz, ale muszę zająć się następnymi klientami. - odpowiedział i odwrócił się, mimo, że przy nas nikogo nie było. Taaak, milusio, ale w końcu czego spodziewać się po programie? Niby cuda techniki, ale jednak bezduszne bestie. Odeszłam kawałek dalej od sprzedawcy i postanowiłam trochę bliżej przyjrzeć się interfejsowi gry. W prawym górnym rogu widniała mapa, a na środku paski życia, many, zmęczenia, głodu i pragnienia - ojj, czuję, że to będzie dość trudna gra, jeśli chodzi o utrzymanie porządnego stanu twojej postaci. W lewym górnym rogu miałam pierdoły takie tak: ekwipunek, ustawienia, gildie, party, statystyki i inne. Najbardziej zainteresowało mnie to pierwsze. Zawiesiłam wzrok na ikonie "ekwipunek" po czym wyświetlił mi się model postaci. Tak właściwie to po prostu pojawił się obok mnie. Przyjrzałam się swojemu avatarowi. Bez jaj! Jaka ja jestem słodka! Ugh, masakra. Przy następnym wejściu do gry tworzę nową postać... Zauważyłam, że wraz z tym przecukrzonym czymś pojawiło się też okienko. Znajdowały się w nim wszystkie przedmioty jakie miałam przy sobie, czyli... nic. 




Potem postanowiłam przejść się po mieście. Niby nic specjalnego, gdyby nie to, że podczas przechodzenia obok lasu usłyszałam krzyki. Zainteresowana pobiegłam w ich stronę i już po chwili stałam obok duszka uwięzionego w klatce z gałęzi. Przypominał trochę nietoperza - względnie miał podobną budowę, jednak różnił się od niego jasnoniebieskim kolorem i dziwniejszym kształtem pyska. No, i był włochaty, niczym te pluszaki, które zawsze miziasz przechodząc obok działu dziecięcego.
- Wybawca! Tak! Proszę pomóż mi! Zostałem uwięziony...
- Czekaj, czekaj, czekaj - przerwałam mu - zostałeś uwięziony, czy sam tu wlazłeś?
- Eee.. to sporna kwestia. Posłuchaj, na tym drzewie wisi klucz. Proszę, uwolnij mnie stąd. - Misiak złożył ręce jak do modlitwy.
- A co dostanę w zamian? - uśmiechnęłam się chytrze.
- Hmm... Wiem! Oprowadzę cię po mieście. Uwolnij mnie już, dłużej tu nie wytrzymam.
- Już sobie po nim troszkę połaziłam, ale w sumie... to mogę ci pomóc. - odparłam i pojawił się przede mną komunikat z zapytaniem o przyjęcie questa. Dłuższą chwilę popatrzyłam na napis "Akceptuj" i okno zniknęło.
- Klucz jest zawieszony na tym drzewie. - podpowiedział Duszek i wskazał mi najbliższy dąb. Mój cel wisiał na pierwszej gałęzi od dołu. Łatwizna. Wzięłam szybki rozbieg i wskoczyłam po pniu na drzewo. Przeszłam po odgałęzieniu, chwyciłam klucz po czym zsunęłam się na dół. Opłacało się tyle grać w Assasin's Creed XVI. Dzięki temu złapałam wprawę w parkour'ach i tego typu sprawach. Podeszłam do klatki i otworzyłam ją, a zawodzący do tej pory Duszek w końcu zamknął jadaczkę. 
- To co teraz? - spytałam się go, gdy wyszedł ze swojego więzienia.
- Jak to co? Idziemy się przejść. - zaczął maszerować wesołym krokiem, zbytnio gestykulując ramionami. 
- Co ty odpierdalasz? Możemy iść, ale błagam, normalnie. - mały misio spojrzał na mnie zdziwiony i nic nie mówiąc zaczął podążać dalej normalnie. Zatkało mnie. Miał coś takiego jak "Co ty odpierdalasz" w słowniku? O luju, a mówili, że to PEGI 13+.
Dalej szliśmy w milczeniu. Jedynie od czasu do czasu, gdy zatrzymywaliśmy się przed czymś ważniejszym, Duszek tłumaczył mi to i owo. Wydawało mi się, że obraził się za to co wcześniej powiedziałam... hej, to nie było nic specjalnego - jeśli chcę potrafię wymyślić duużo gorsze rzeczy - jednak mojego misia widocznie uraziło to w serduszko. 
W końcu dotarliśmy do punktu w którym zaczęliśmy zwiedzanie. Duszek oznajmił, że ma coś jeszcze do załatwienia, pożegnał się i odszedł z powrotem do lasu. Trochę się przestraszyłam, gdy niespodziewanie pojawił się przede mną komunikat z ukończeniem zadania. Zabrałam nagrodę i udałam się do znajomego sprzedawcy po jabłka. Muszę czymś zapełnić ten przytłaczająco pusty ekwipunek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz