Ruszyliśmy w stronę karczmy, była ona niewielkich rozmiarów ceglanym budynkiem. Nico szybkim krokiem podszedł do mnie, aby iść koło mojego boku. Spojrzałam na niego z uśmiechem. Wyglądał na zdziwionego całą sytuacją, pewnie dla tego że byłam lekko wybuchowa, choć zazwyczaj zachowuje spokój. Drzwi do karczmy stały otwarte na oścież. Weszliśmy do niej pewnym krokiem. Rozejrzałam się pośpiesznie po pomieszczeniu i znalazłam dla nas miejsce. W kącie stał nieduży, trzy osobowy stół. Idealnie. Podeszłam do niego i usiadłam tak, aby obok mnie było jeszcze jedno miejsce, na którym usiadł Nico. Ronnie, bo taki nick nosiła dziewczyna, zajęła miejsce przy drugim boku stołu. Chwilę patrzeliśmy na siebie w milczeniu, aż w końcu podeszła do nas karczmarka. Była niewysoką, starszą kobietą z siwo-brązowymi włosami. Uśmiechała się do nas pogodnie.
-Poprosimy 3 kawy i do tego 3 najlepsze ciasta jakie tu podajecie- powiedziałam do NPC, a ona kiwnęła głową i szybko odeszła. Przeniosłam wzrok na Rudą, siedziała pewnie. Wyglądała jakby cała ta sytuacja ją bawiła.
-Kto płaci?- spytała, a ja spiorunowałam ją wzrokiem. Myślałam, że Nico potrafi być wkurzający ale ona przekraczała wszystkie normy.
-Ja, ale jak będziesz mnie dalej wkurzać to ty- Ronnie skrzyżowała ręce na piersi i wyciągnęła się na krześle.
-Po co to całe posiedzenie? Nie możemy się po prostu ładnie uśmiechnąć i podać sobie ręce na zgodę?- spytała przymykając przy tym oczy, jej styl bycia całkowicie mi nie pasowała, ale widać było że jest dobrą graczką, z resztą tylko nie liczni obili by tak mocno 4 Taotii na raz i jednego zabiło (w szczególności z takim nieśmiertelnym jakiego ona wybrała). Z resztą zlustrowałam już jej statystki (no i wyguglałam jej nick) i wiedziałam, że posługuje się sztyletami. Potrzebny nam był jakiś skrytobójca, a ona właśnie do nich należała. Widać było że po dłuższej grze, będzie na prawdę dobra. Muszę szybko skompletować ludzi do gildii, niby jak na razie nie powstała żadna, ale bałam się że nie będziemy mieli szans się wybić, jak zaczniemy później niż w tym tygodniu. Wiele osób za pewne przyprowadziło tu przyjaciół z innych gier.
-Szukamy ludzi do gildii- Ruda parsknęła śmiechem, a Nico spojrzał na mnie ze zdziwieniem- jesteś tu sama, w innych grach, grałaś solo, jednak tu się tak nie da. PWO opiera się na współpracy. Im szybciej wejdziesz do gildii, tym szybciej będziesz dawać sobie radę solo, więc cały układ jest na plusa dla nas i dla ciebie. Wszyscy na tym zyskamy, nikt nie straci- mam nadzieję, że ją namówię. Może moja "mowa motywacyjna" nie była najwyższych lotów, ale najgorsza też nie była. Potrzebowałam kogoś poza Nico. We dwójkę długo sobie nie poradzimy. Z resztą potrzeba nam gildii, a potem gdy jakieś powstaną i tak do żadnej nie dołączę i będziemy jak te bezdomne dzieci łazić po mapie bez przyjaciół. Do naszego stołu wróciła karczmarka, na dużej tacy niosła nasze zamówienie. Porozkładała na stole 3 kubki z których wydobywał się mocny, kawowy aromat. Obok kubków poustawiała talerzyki, na których leżało skromne ciasto. Prze moimi oczami wyświetliło się okienko, w którym się płaciło. 45 sztuk złota. Szybko zostanę bez grosza przy duszy. Życie, jakoś nazbieram pieniądze, o to to nie mam co się martwić. Kliknęłam przycisk "zapłać", okienko zniknęło.
-Dziękuje bardzo, życzę smacznego- powiedziała staruszka i szybkim krokiem odeszła od nas. Muszą w tej grze popracować nad zachowaniem kelnerek, są zbyt oziębłe i mechaniczne, powinny zachęcać do kupienia większej ilości jedzenia, a nie wręcz wyganiać z lokalu, swoją postawą.
-Więc jak, zgadzasz się, Ronnie?
-Skąd wiesz, że grałam solo?
-Google mnie kocha, z resztą znam cię z jednej gry- uśmiechnęłam się, a dziewczyna spojrzała na mnie niepewnie. Cudownie, nie wierzy mi... a ja przecież mówię na serio. Może wyglądała kiedyś groźniej, ale wiedziałam że to ona, miała podobny styl bycia do tamtej Ronnie.
<Ronnie? Takie ciasto jemy klik ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz