sobota, 5 marca 2016

Od Sasuny- Quest #1

Kolejny marcowych dzień. Wstałam i usiadłam na łóżku rozglądając się po pokoju [dla jasności, wszystko rozgrywa się w realu, Póki co]. Zerknęłam kątem oka na mój sprzęt do gier MMO. Właściwie nie wiem czemu go kupiłam, jakoś tak. Gry w które grałam wcześniej to tylko symulatory gier MMO. Ziewnęłam po czym zeszłam do kuchni, aby zrobić sobie kanapkę. Wyjęłam chleb, masło, szynkę i pomidory. Nagle jednak ktoś zapukał do drzwi. Skierowałam wzrok w stronę drzwi. Ktoś chciał tu wejść. Wzruszyłam ramionami i odgarnęłam grzywkę. Podeszłam do drzwi, złapałam za klamkę i otworzyłam.. A za drzwiami stała zdyszana Julka, moja dobra znajoma. Wpadła mi do domu jak strzała, ustala przy blacie i wykrzyczała:
- Luu! Wiesz cooo? Też kupiłam sobie sprzęt do gier MMO! Nauczysz mnie jak go używać...?
- Juluś ja bym chętnie ci pokazała, ale... - Odwróciłam lekko wzrok.
- Ale?
- Dobrze wiesz, że grałam tylko w symulatory. - odparłam trochę przygnębiona.
- A ok... - posmutniała i wyszła zamykając za sobą drzwi.
Chciałam za nią iść, ale w ostatniej chwili cofnęłam rękę i zamknęłam drzwi na zamek. Zerknęłam na zegar wiszący na ścianie w kuchni. Godzina wskazywała 10:14 w sumie jest jeszcze wcześnie więc może... Zerwałam się z miejsca i pobiegłam na górę. Jeśli Julka chce zagrać w MMO, a do tego przybiegła do mnie taki szmat drogi to nie mogę jej zawieść! Chwyciłam hełm i włożyłam na głowę. Położyłam się na łóżku, zamknęłam oczy i nacisnęłam przycisk "START". Natychmiast przeniosłam się do wirtualnego świata. Gdyby pominąć fakt, że jakimś cudem dane mojego avatara z symulatorów przeniosły się do tego sprzętu to miałabym dylemat kim być. Czy Elfem, Człowiekiem... Respawnowałam się na wyspie początkowej, a przynajmniej tak mi się wydawało. Złożyłam palec wskazujący i środkowy w odpowiedniej pozycji i otworzyłam menu główne. Pierwsze co to kliknęłam w zakładkę "Mapy" i namieżyłam sama siebie chcąc znać moje położenie. Tak jak mi się wydawało, mój avatar znajdował się w mieście początkowym - Yono. Rozejrzałam się dookoła. Zalogowałam się w dość fatalnym miejscu, bo w lesie. Wokół mnie rosły potężne drzewa i krzaki. Gdzieniegdzie jakieś błoto, a na niebie słońce. Ruszyłam przed siebie rozpoczynając zwiedzanie wyspy. Powoli zwiedzałam las równocześnie szukając wyjścia z niego lub co lepsze - jakiegoś miasteczka, choć nawet wioski. Nagle moja stopa ustała na kamieniu. Spojrzałam się wzdłuż drogi którą miałam iść. Składała się z jasno-białej drogi zbudowanej z kamieni. Prowadziła chyba do miasta w centrum Yono. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam w podskokach w stronę miasteczka. Rozglądałam się z uśmiechem dookoła podziwiając krajobrazy. Ustałam w końcu na jakimś klifie i spojrzałam się w głąb wyspy... Wiatr wiał rozwiewając moje włosy i delikatnie łaskocząc moją twarz. Wtem do mojego ucha doleciał jakiś odgłos. Coś jakby stukanie w jakąś metalową rzecz. Odwróciłam się w stronę dźwięku. Wyraźnie dobiegał z samego centrum miasta. Byłam tego pewna. Pobiegłam w stronę odgłosów które z każdym moim krokiem nasilały się. Wyskoczyłam zza krzaków i rozejrzałam się pospiesznie po okolicy. Dostrzegłam kilka metrów ode mnie klatkę zawieszoną na drzewie, a w niej... Coś zwierzęco podobnego, a jednocześnie coś fikcyjnego... Zbliżyłam się bliżej i przyjrzałam stworzeniu. A to skoczyło jak poparzone na kraty klatki powodując, że się zakołysała. Odsunęłam się na bezpieczną odległość.
- Phi, dzikie zwierzątko. Co ono tu robi? - spytałam sama siebie.
- Pomóż! - stworzenie skrzeknęło.
- Odezwało się - stwierdziłam odgarniając pasmo włosów.
- Pomóż proszę! - nie dawało za wygraną i nadal walczyło z metalowymi ściankami klatki. - Tam jest kluczyk! Pomóż!
pojrzałam się w stronę wyznaczoną przez zwierzę. Rzeczywiście na drzewie wisiał złoty klucz. Najwyraźniej od tej klatki. Duszek kręcił się po swoim więzieniu, aż zrobiło mi się go żal. Wspięłam się na drzewo i korzystając z jednej z gałęzi zdjęłam klucz. Otworzyłam klatkę uwalniając stworzonko. Duszek rzucił mi się na szyję i przytulił. Całkiem miłe uczucie jak na coś co nie istnieje... W końcu odsunęło się i uśmiechnęło się do mnie.
- Dziękuję t-tobie - powiedziało łagodnym tonem.
- Nie ma za co - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Coś w zamian ci zaproponuję, dobrze? - wyszczerzyło oczęta.
- Zgoda, to co masz na myśli? 
- Oprowadzę cię, zgoda? - Duszek zamerdał długim ogonem.
- No dobrze. Super by było.
- Będzie super!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz