środa, 2 marca 2016

Od Ay'i- c.d. Nico

Pokiwałam tylko głową na nie. Bałam się wrócić do ludzi, nie chciałam żeby ktoś widział mnie w takim stanie. Tyle lat ukrywam swoją chorobę, więc czemu niby teraz miałabym przejść przez środek osiedla cała we krwi, kaszląc przy tym co chwilę kolejnymi porcjami czerwonej cieczy. Nico westchnął i usiadł koło mnie. Spojrzałam na niego. Jego ręce pokryte były moją krwią, dziwiło mnie że jakoś go to nie obchodziło. Chłopak ze spuszczoną głową siedział na ziemi, widać było że nad czymś myśli.
-Zgaduję, że wymyślasz plan jak mnie stąd zabrać?- Nico podniósł głowę, zrobiłam krzywą minę- idioto, nie chcę stąd iść- chłopak tylko kiwnął na znak, że rozumie. Jego oczy patrzyły na mnie intensywnie, wyglądał jakby chciał mi powiedzieć że mnie nie zostawi samej, a jednak nie odezwał się ani słowem, po prostu patrzył się na mnie swoimi niebieskimi oczami. Kiwnęłam głową pokazując na drzewo przed nami, a on skierował tam wzrok Czas komuś opowiedzieć historię naszej rodziny. To właśnie on jest tą osobą która powinna wiedzieć.
-Kiedyś miałam starszą siostrę, nazywała się Nikola... to właśnie ona nauczyła mnie grać w gry, wyrobiła do nich miłość. Wszędzie kryła się pod nickiem Anri. Tak jak ja chorowała na gruźlicę, jednak ona się nie leczyła. To właśnie od niej zaraziłam się tym cholerstwem. Gdy An dowiedziała się, że... że przez nią jestem chora... to, ona się załamała- głos mi drgał- i wiesz, jak masz to drzewo, to ona się na nim... powie...siła- przełknęłam głośno ślinę, a chłopak w osłupieniu patrzył na starą wierzbę. Na jednym z jej konarów wisiał skrawek sznura. Mogło by się zdawać, że jest pozostałością po huśtawce, jednak ja znałam jego prawdziwą historię- moja mama zawsze chciała mieć bardzo dużą rodzinę, wiesz... najpierw umarła Anri, potem mój młodszy brat nie dożył nawet tygodnia...  a teraz umrę ja. Z dużej rodziny zrobiła się dupa- podniosłam się z ziemi i ruszyłam w stronę drzewa, a potem lekko za nie. Oczy Nikodema śledziły mnie bacznie. Wskazałam ręką w jedne z krzaków- tam są mury dawnej posiadłości mojej rodziny. An od zawsze lubiła słuchać historii o tym jak mieliśmy całe połacie ziemi. Pamiętam jak dziadek przyprowadził nas tu pierwszy raz. Była taka podekscytowana... gdy nie mieliśmy z nią kontaktu przez parę godzin, zawsze znajdowałam ją tu. 7 lat temu żałowałam że ją znalazłam-  chłopak podszedł do mnie, przytulił do siebie. Sięgnęłam do kieszeni swojej kurtki i wyjęłam z niej znajomą kartkę. Wcisnęłam ją w rękę chłopaka, którą miałam na biodrze.

<Nico? Dramy część 2 ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz